Z pewnością zdarza nam się kogoś nie lubić bez jakiegoś szczególnego powodu. Tak samo jak można powiedzieć o miłości od pierwszego zobaczenia, tak samo można zaryzykować stwierdzenie, że nie zawsze możemy czuć sympatię do osoby, której tak na prawdę dobrze nie znamy. Mogę więc pomyśleć: Nie lubię tego księdza bez jakiegoś szczególnego powodu.

Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, ale chyba niewiele jest w tym prawdy. Moje doświadczenie jest tutaj zupełnie inne. A przypadek, o którym chcę powiedzieć dość szczególny – chodzi o księdza, którego kazania mnie nie urzekają, który nie robi na mnie wcale dobrego wrażenia.

Gdy tak sobie o tej sprawie myślałem to w mojej głowie pojawiła się pewna stanowcza myśl. Na moją myśl o tym, że „nie lubię tego księdza” pojawiła się jednoznaczna odpowiedź. On się za ciebie modlił! Szczerze powiedziawszy to mnie trochę zatkało, ale jak potem posklejałem fakty, czas itd. to uświadomiłem sobie, że tak właśnie mogło być. Nie jest ważne czy czuję sympatię, ale wiem, że ten ksiądz zauważa moją obecność w kościele. Był ten na kolędzie. Być może zauważył i zaczął się modlić. Czy pomógł mi przeżyć nawrócenie, kolejne nawrócenie?

Już teraz z większą sympatią odbieram spotkanie z tym księdzem. Nadal nie uważam, że jest to człowiek z tzw. „mojej bajki”, ale wierzę, że jesteśmy dziećmi tego samego Taty. Wystarczy.